Kto nam podkłada świnię, Udo Pollmer, Monika Niehaus, Jutta Muth, Andrea Fock
Wszystko co chcielibyście wiedzieć o jedzeniu z supermarketów i ekożywności ale nikt wam tego nie powie.
Cała prawda o najgłośniejszych skandalach żywnościowych
Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2016
Książka, która od progu krzyczy hasłem "Pierwsza antydietetyczna książka w Polsce" mocno mnie zaintrygowała.
Z jednej strony, kłóci się ona z moją wewnętrzną "boginią", z drugiej niezwykle ciekawiło mnie co w niej znajdę.
Moje przypuszczenia były słuszne.
W książce na szczęście nie znalazłam rad i podpowiedzi jak mam żyć. I chwała za to.
Może być więc już tylko lepiej.
Książka od początku do końca wytłuszcza fakty, dane i statystyki. Jest wielką skarbnicą informacji prosto ze świata naukowych skandali i utajnionych raportów żywieniowych.
Niestety by kolorowo za bardzo nie było, w pozycji pojawia się też kilka sprzecznych z moją naturą założeń.
Już pierwszy rozdział brzmi grubo: Schudnij jedząc frytki. I jeśli myślałeś, że będzie to rozdział o ujemnych kaloriach ociekających tłuszczem ziemniaczanych przysmakach, to jesteś w błędzie.
Pamiętacie aferę, gdzie wszyscy powtarzali: Nie jedz chipsów, są rakotwórcze. (Mój tata powtarza mi to do dziś, ale niech tylko na grillu ktoś postawi przed nim miskę z chipsami... :D)
Ten utarty slogan okazuje się mieć błędne korzenie. A wszystkiemu winny był akrylamid, substancja, której naprawdę jest niewiele w domowych frytkach i chipsach. Za to bardzo dużo w chrupkim, błonnikowym pieczywie. Jego stężenie w domowych produktach jest niewielkie, ale jeśli na kilkadziesiąt kilogramów ziemniaków, do fabryki trafi jeden ziemniak, który nie zostanie obrany i pozbawiony pędów to stężenie akrylamidu może być naprawdę wysokie i groźne dla dzieci.
Dlatego tak ważne jest obieranie ziemniaków i wycinanie z nich oczek.
Badacze twierdzą, że gotowane ziemniaki w mundurkach robią więcej szkody niż pożytku.
Ostatnie badania dowodzą, że jajka są zdrowe. I słusznie, bo tak też jest. Ale naukowcy w swojej książce opisują obawy społeczeństwa jakie krążyły dotychczas jeśli chodzi o spożywanie jaj.
Bardziej zaogniona natomiast była sprawa z drobiem chorym na H5N1 - czyli tzw. "ptasią grypę".
Odsetek chorego ptactwa nie był aż tak wysoki. Naprawdę chore zwierzęta to były sporadyczne przypadki (które zapewne zdarzają się nadal i zdarzać będą), ale wszystko to podsycane przez media miało wpływ na gospodarkę.
Jedni tracili a inni kroili kokosy: w głównej mierze ten sukces należał do firm farmaceutycznych. Nikt jednak nie wspominał, że sama szczepionka wywoływała większe skutki uboczne i powikłania niż zarażenie "ptasią grypą".
W kolejnym rozdziale szczepienia są głównym celem badaczy, ale tym razem pod lupę biorą szczepienia na zwierzętach. Czy rzeczywiście są potrzebne, czy znów są złotym cielcem dla producentów i weterynarzy?
Jako córka sadownika doskonale wiem, że nie da się wyhodować zdrowego jabłka bez użycia środków chemicznych. Ale wiem, że cała rzesza ludzi o tym nie wie, lub nie chce wiedzieć.
Wydaje im się, że jabłko (czy jakikolwiek inny owoc czy warzywo) niepryskane z wyraźnymi śladami parcha jest zdrowsze. A to tylko jeden z gwoździ do obciążenia organizmu.
Badania dowodzą, że np. pestycydy już po kilku dniach od zerwania owoców niemal w zupełności znikają z jego wnętrza. A takie trwałe chorobowe znamiona na owocach już nie. A one są siedliskiem tego, co przejmie nasz organizm.
Polecam ten rozdział zwłaszcza tym, którzy na straganie kupują "brzydkie" jabłka bo są "lepsze".
Badacze ocierają się także o tematykę GMO zarzucając piewcom "zdrowego żywienia", że bez znajomości podstaw inżynierii genetycznej próbują przeciągnąć rację na swoją stronę, w rzeczywistości nie mając o tym bladego pojęcia.
Jeśli eko-owoce są nie do końca zdrowe to co z bio-mięsem?
Ciekawie naukowcy przedstawiają fakt, że drób klatkowy jest zdrowszy od tego "wolnowybiegowego". Ten wolnowybiegowy, czyli bio nie tylko jest narażony na obecność pasożytów, lecz także odnotowuje sie wysoki pozion skażenia bakterią E-Coli, gdyż zwierzęta te żyją wśród własnych odchodów. Nie ma też wśród nich hierarchii, która obowiązkuje w małych stadkach, kury więc zadziobują się notorycznie każdego dnia.
To dość kontrowersyjne przekonania, zwłaszcza, że te informacje przekazywane dotychczas nam były jako dotyczące właśnie drobiu klatkowego.
Jeśli więc ekologiczne owoce nie są zdrowe a mięso od szczęśliwych kurek może stać się apogeum nieszczęścia. To co wobec tego jeść?
Słodycze?
Do niedawna świat obległo przekonanie, że pierniki to największe zło jakie można spotkać na ciasteczkowych półkach. Kumaryna, która obecna jest w cynamonie rzekomo ma powodować szereg objawów katastrofalnych w skutkach dla naszego zdrowia. Temat ten podsycany jest (podobno?) przed każdymi świętami.
Owszem kumaryna jest niezdrowa ale dla szczurów nie dla ludzi.
Doszłam więc do sedna i idei tej lektury.
Większość badań jaki zasypują nas codziennie media jest wynikiem badań na szczurach w warunkach laboratoryjnych. Do tego powinniśmy dojść już dawno: szczur to nie człowiek. A najnowsze wyniki badań dowodzą, że to co groźne jest dla malenkich szczurów o zupełnie innym układzie biologicznym niż nasz wcale nie musi być groźne dla człowieka.
W obliczu najnowszych badań genetycznych okazuje się, że ludzkość ogłupiana była informacjami o szkodliwości różnych produktów. Szkoda tylko, że było to groźne jedynie dla naszych małych przyjaciół.
Książkę polecam nie tylko tym, którzy bezmyślnie głoszą pochwałę "eko" i "bio", ale także tym, którzy są ciekawi świata i chętnie zdobywają wiedzę o gospodarce, przemyśle i żywności.
Taka lektura to świetny pomysł na dyskusję.
Jest w książce wiele słusznych i racjonalnych odpowiedzi, ale także sporo takich, z którymi mogłabym się spierać.
Książkę napisali naukowcy, z wykształcenia biolodzy, ektrofolodzy, naurofizjolodzy czy chemicy. Jest ona w zupełności poparta bibliografią, która jest tak obszerna, że zawarta została aż na 34 stronach!
- Po przeczytaniu tej książki zyskałam 1,4 cm do akcji "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu"
A na zakończnie mam dla was niespodziankę :) Też możecie zawalczyć o książkę :)
Do konkursu możecie zgłaszać się na blogu a także by podwoić szansę - także na FB
Regulamin konkursu na blogu:
1. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest spełnienie warunków podstawowych oraz opcjonalnie warunków uzupełniających (+1 pkt. za każdy wykonany)
- obserwacja bloga (po lewej stronie przycisk "Dołącz do tej witryny")
- podanie adresu e-mail
- polubienie na FB
- obserwacja na INSTAGRAMIE
- udostępnienie FB lub banner na blogu
-obserwuję blog jako:
- e-mail:
- lubię jako:
- obserwuję na IG jako:
- udostępniam:
3. Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki "Kto nam podkłada świnię?" Udo Pollmera
4. Organizatorem i sponsorem jestem ja, pokrywam tym samym koszty wysyłki na terenie Polski.
5. Konkurs odbywa się równocześnie na blogu jak i FB, zwycięzcą pozostanie osoba spośród biorących udział na blogu lub FB.
6. Konkurs trwa od 26.04 do 6.05 (2016r.) do godz. 23:59
7. Wyniki konkursu pojawią się w ciągu 3 dni od daty zakończenia konkursu na blogu w poście oraz w poście na FB.
8. Konkurs nie podlega przepisom ustawy z dnia 29 lipca 1992 o grach i zakładach wzajemnych ( Dz. U. z 2004 r. Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
Regulamin konkursu na FB:
1. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest spełnienie warunków podstawowych oraz opcjonalnie warunków uzupełniających (+1 pkt za każdy wykonany):
- polubienie strony na FB
- zgłoszenie się w komentarzu
- udostępnienie postu konkursowego
- polubienie postu konkursowego
- zaproszenie znajomych
3. Organizatorem i sponsorem jestem ja, pokrywam tym samym koszty wysyłki na terenie Polski.
4. Konkurs odbywa się równocześnie na blogu jak i FB, zwycięzcą pozostanie osoba spośród biorących udział na blogu lub FB.
5. Konkurs trwa od 26.04 do 6.05 (2016r.) do godz. 23:59
6. Wyniki konkursu pojawią się w ciągu 3 dni od daty zakończenia konkursu na blogu w poście oraz w poście na FB.
7. Konkurs nie podlega przepisom ustawy z dnia 29 lipca 1992 o grach i zakładach wzajemnych ( Dz. U. z 2004 r. Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
__________________________________
WYNIKI:
W obecnych czasach jakie mamy nic tak naprawdę nie jest do końca eko czy naturalne..., a z tym jabłkiem masz rację nie każdy o tym wie. :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie z tego powodu często jestem atakowana, gdy próbuję wytłumaczyć to osobom mieszkającym w mieście
Usuńobserwuję blog jako:Naticzka
OdpowiedzUsuńe-mail: natinka1201@wp.pl
lubię jako:Natalia Skryjomska
obserwuję na IG jako: nie
udostępniam: https://www.facebook.com/natalia.skryjomska/posts/1024939907576401?pnref=story
Dziękuję za udział w konkursie
UsuńWłasnie dziś (albo wczoraj?) na temat tej książki w telewizji śniadaniowej wypowiadał się pewien starzy pan (widziałyśmy to nie od początku i trudno nam stwierdzić kim on był). Bardzo zaciekawiła nas tematyka książki ale jego opinie wywołały w nas pewne sprzeczności. Otóż ten pan stwierdził, że (abstrahując od akrylamidu) talerz frytek ma tyle samo tłuszczu co kromka chleba z masłem i tak właściwie pod względem składników odżywczych to się nie różnią.... No jakoś trudno jest nam pojąć, że chleb i prawdziwe masło nie będzie zdrowszym posiłkiem niż talerz frytek smażonych w głębokim tłuszczu :P Ale tak ogólnie to książkę chętnie byśmy przeczytały (później weźmiemy udział w konkursie) aby dowiedzieć sie o kłamstwach przemysłu spożywczego. Co do eko i bio to również zgadzamy się, że nie zawsze jest to najlepsza opcja bo nawet takie domowe warzywa i owoce tak jak piszesz muszą zostać poddane działaniom pestycydów i jedynie w domowym ogródku możemy ich ilość zmniejszyć lub zadbać o ich jakość (córki rolnika xD). A co do pierników to serio nawet nie słyszałyśmy o nagonce na te ukochane przysmaki!!! :D
OdpowiedzUsuńO chętnie bym sobie posłuchałą, ale akurat nie mam rano jak :)
UsuńFakt, w książce była informacja o tym, że małe frytki z Macamają tyle samo tłuszczu co kromka chleba z masłem. Ale co t za informacje? Ok. małe frytki z to ciagle ta sama porcja, ale juz kromka kromce nierowna a ilosc masła? Ja smaruję byle tylko zakryć chleb, a mój tata ma centymetrową wartwe na chlebie...
No dokładnie, a później ludzie usłyszą, że lepiej iść do maca i kupić sobie małe frytki niż tracić czas na robienie nie takiej zdrowej jak wszyscy mówią kanapki....
Usuńnasz tata też wręcz "obkłada" chleb masłem xD
Ja w ogóle nie wiem co ludzie widzą we frytkach.. grr...
UsuńAle Ci ojcowie przewidywalni :D
-obserwuję blog jako: Candy Pandas
Usuń- e-mail:monishka1@o2.pl
- lubię jako: Candy Pandas
- udostępniam: na fb ale za choinkę nie mogę skopiować odpowiedniego linka xD
dzięki za udział
Usuń-obserwuję blog jako:Anna Zierold
OdpowiedzUsuń- e-mail:azierold@wp.pl
- lubię jako:Anna Zierold
- obserwuję na IG jako: annazierold
- udostępniam: https://www.facebook.com/azierold1/posts/1071214912917598?pnref=story
Dziękuję z audział :)
UsuńLubię tematykę zdrowego żywienia i często oglądam programy na ten temat :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńlubię taką tematykę chętnie capnę książkę:D
OdpowiedzUsuńobserwuję blog jako: Kathy Leonia
- e-mail: kathyleonia88@gmail.com
- lubię jako: NIE
- obserwuję na IG jako: NIE
- udostępniam: NIE
Dziękuję za zgłoszenie
Usuń:)
UsuńKsiążka na pewno jest ciekawa, może uda mi się ją kupić :)
OdpowiedzUsuńA o aż takiej szkodliwości pierników pierwsze słyszę...
Dopiero wczoraj była premiera więc na pewno będzie w księganiach tuż tuż
Usuńpowodzonka :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZ chęcią bym poczytała, bo temat mi bliski, więć zgłaszam się:)
OdpowiedzUsuńObserwuję jako natali20041989
e-mail:natalia20041989@hotmail.com
Dziekuje za zgloszenie
UsuńObserwuje jako Natalia Korczyńska,natala8620@wp.pl,lubię jako Natalia Korczyńska,obserwuje na IG jako nataliii1986,udostępniam tak
OdpowiedzUsuńdziękuję za udział
UsuńObserwuję jako Justyna Łuczka
OdpowiedzUsuńE-mail j.misiek@poczta.fm
Lubię Fb jako Justynaa Łuczka
Obserwuję na IG jako justynaaluczka
udostępniam: tak https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1056246984449221&id=100001917897450&pnref=story
Dziękuję za udział
UsuńNa książeczkę bym się pokusiła. A w konkursie póki co nie biorę udziału. Pozdrowionka! :)
OdpowiedzUsuńJeśli zmienisz zdanie, t zapraszam :)
UsuńKsiążka wydaje się być ciekawa ja nie biorę udziału bo znając moje szczęście i tak nie wygram :P a w sumie nawet gdyby to na czytanie książek nie mam czasu więc szkoda aby się marnowała u mnie :)
OdpowiedzUsuńUwierz w siebie i daj się uszczęśliwić :) a czyta sie ją lekko i przyjemnie więc, sama widzisz :)
UsuńMasz racje niestety żyjemy w takich czasach, że media podsycają wiele.... i kłamią:(
OdpowiedzUsuńI oczywiście zgadzam się, że w większości przypadków firmy farmaceutyczne zbijają kokosy. Książka mnie kusi bo wiele w niej prawdy :)
Szkoda tylko, ze zarabiaja pieniądze nie na tym co trzeba, a na tym co najbardziej im sie oplaca...
UsuńZgłoszę się koniecznie w wolnej chwili, uwielbiam takie książki z ciekawostkami :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie więc się zglos :)
UsuńKsiążkę przeczytałabym z czystej ciekawości :) Z kumaryną i cynamonem słyszałam ale też słyszałam, że ten składnik jest szkodliwy w nadmiarze i aby zaszkodził człowiekowi musiałby tego cynamonu zjeść, bardzo, bardzo dużo a nie jest w stanie. A co do wyników badań naukowców odnośnie zdrowego żywienia to co jakiś czas wiele rzeczy się zmienia... raz coś jest zdrowe a po kilku latach już szkodzi i odwrotnie....
OdpowiedzUsuńWlasnie ten mit z kumaryna w ksiazce został obalony, ale tez ludzkosc musi zyc sensacjami to jest fe, tamto cacy a potem tak jak mowisz sie to zmienia
UsuńMasz rację ale uważam, że nie ma co tak wszystkiego brać do siebie bo można wpędzić się w chorobę (moja siostra to już przesadza) ;/
UsuńTwój tata jest sadownikiem? To będę miała skąd brać jabłka :) uważam, że wolę zjeść pestycydy niż robaka :) Amen :D
OdpowiedzUsuńTak :) Zapraszam Cię bardzo do mnie :) Prócz jabłek jesienią przybywaj w lipcu - mam też sad morelowy, mocno wyselekcjonowane najlepsze na świecie odmiany :)
Usuń,,Książka, która od progu krzyczy hasłem "Pierwsza antydietetyczna książka w Polsce" mocno mnie zaintrygowała." I to mi się podoba. :D
OdpowiedzUsuńCórka sadownika? Mój dziadek miał sad, a teraz jest nasz. I zgadzam się z Toba, bo naprawdę ciężko spotkać idealnie zdrowe jabłko albo większą ich ilość. Przeczytałabym ta książkę z czeystej ciekawości, a o pierniczkach tego nie wiedziałam.
W książce jest mnóstwo ciekawostek ale w bardzo szerokim ujęciu
UsuńOj można zwariować. Jeszcze nie tak dawno temu czytałam książkę, a w niej, że ziemniaki w mundurkach są najzdrowsze...A tu coś odwrotnego:)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że najlepiej zachować umiar, szczególnie w jedzeniu i nie jeść codziennie tego samego. Ja mam właśnie do tego tendencję ale staram się to zmienić.
Książka mnie bardzo zainteresowała, na pewno się za nią rozejrzę bo uwielbiam taką tematykę:)
Każdego dnia odkrywane przed nami są nowe pomysły i trendy żywieniowe. Cieszę się, że tak wiele osób lubi podobne poradniki
UsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuń- obserwuję blog jako: Beata Kandzia
- e-mail: beatakandzia@gmail.com
- lubię jako: Beata Kandzia
- obserwuję na IG jako: nie
- udostępniam: https://www.facebook.com/beata.kandzia.52/posts/1787717668106321
https://plus.google.com/u/0/110061712332260582292/posts/bRWCpUS7VAd
dziękuję, zgłoszenie przyjęte :)
Usuń